|
NAJLEPSZE FORUM O AGILITY :P Tylko dla zapalonych psiarzy...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mała&Sparky Pogromca Hopek :)
Dołączył: 03 Kwi 2006 Posty: 3700 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 21:13, 14 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Monika napisał: | poznajecie? |
poznajemy szanownego sąsiada
nie no cudny jest ten Pikuś - taki dumny zawsze
Monika napisał: | przed chwilą Pikuś mnie naciągnął na kilka truskawek |
a mnie w zesz łym roku pies moich dziadków prosił zawzięcie o arbuza, marchewkę taki sam żarłok to Sparky |
|
Powrót do góry |
|
|
monia&tofi Klasa "A1" - zarażony pasją agility
Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 18:34, 15 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
ach ten Pikuś Cudowny pies
Monika napisał: | mieszany szpic, albo lapphund... |
dzisiaj na mojego jeden gostek powiedział, ze to "kokiel spaniel"...
P.S. dezwij się na gg jak będziesz |
|
Powrót do góry |
|
|
*Bordermanka* Klasa "0" - początkujący
Dołączył: 31 Mar 2006 Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:21, 15 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Monika, piesek prześliczny! Gratuluje dużych sukcesów i życze jeszcze większych Ode mnie pieska proszę ucałować
Pozdrawiam, Ewa |
|
Powrót do góry |
|
|
mała&Sparky Pogromca Hopek :)
Dołączył: 03 Kwi 2006 Posty: 3700 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 20:34, 15 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
a na mojego bordera mówią pies pastarski dobrze że to rozróżniają a potem sie pytaja jaka rasa i rozmowa (a raczej mój monolog) na 20 min gotowa |
|
Powrót do góry |
|
|
Paula Administrator
Dołączył: 29 Gru 2005 Posty: 4614 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:14, 16 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
śliczny pikuś :* pozdrowienia dla mistrza |
|
Powrót do góry |
|
|
*Bordermanka* Klasa "0" - początkujący
Dołączył: 31 Mar 2006 Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:24, 16 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Jakby na mojego psa jakiś nie znający się na psach powiedział ,,pies pasterski,, to byłby cód. Ja kiedyś stoje na wystawie sobie z Bowiem na smyczy, a tu idzie jakiś facet z żoną chyba i mówi do niej: ,,...patrz a tu jaki łaciaty,, myślałam że wyjde z siebie i miałam wielką chęć podejść i powiedziec mu, że łaciate to są krowy, a nie bordery. No ale nie było to jeszcze najgorsze, gdy jakaś baba podeszła do mnie i powiedziała, że jest tu z rodziną i z pieskiem, którego wystawiają i powiedziała, że jest bardzo podobny do moje pieska (Bowie'go) i, że zaraz przyjdzie, po chwili przyszła z o połowe mniejszym psem, całym rudym..., jak to było podobieństwo, to ja jestm kosmitą. Myślałam że się porczę, ale jakoś wytrzymałam. I tacy ludzie na wystawy przyjeżdżają, NIE!!
Pozdrawiam, Ewa |
|
Powrót do góry |
|
|
Paula Administrator
Dołączył: 29 Gru 2005 Posty: 4614 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:27, 16 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
czyli sami znawcy |
|
Powrót do góry |
|
|
dragonka Klasa "A1" - zarażony pasją agility
Dołączył: 21 Lut 2006 Posty: 166 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z Nowego Tomyśla ;)
|
Wysłany: Pią 14:31, 16 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Bordermanka, może to była jakaś piąta woda po kisielu tej osoby która wystaiwala i poprostu nie znała się jakiego to tam pieska ma kuzynka cioci ojca. |
|
Powrót do góry |
|
|
*Bordermanka* Klasa "0" - początkujący
Dołączył: 31 Mar 2006 Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:32, 16 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Tak..., bardziej oni są śliepi niż się znają No, ale czasem można takim ludziom wybaczyć..., nic się nie da zrobić!! A tu prosze fajna fotka obrazująca dziwny pogląda w fotografowani zdięć ...hihihihihihihi
[img][link widoczny dla zalogowanych][/img]
Może chciała sfotografować swoje oko z bliska
Nigdy nie wieadomo...
Pozdarawiam, Ewa |
|
Powrót do góry |
|
|
Paula Administrator
Dołączył: 29 Gru 2005 Posty: 4614 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:34, 16 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
o boshe...... ty to zdjęcie zrobiłaś ? widziałaś tąbabę na żywo? chyba chciała zaszpanować, że umie się obsługiowac aparatem |
|
Powrót do góry |
|
|
*Bordermanka* Klasa "0" - początkujący
Dołączył: 31 Mar 2006 Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:37, 16 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Nie mi to zdięcia koleżanka przysłałą, w necie pewnie znalazła No, ale ja lałam jak je zobaczyłam..., Tak napewno chciała się czymś popisać
Pozdrawiam, Ewa |
|
Powrót do góry |
|
|
mała&Sparky Pogromca Hopek :)
Dołączył: 03 Kwi 2006 Posty: 3700 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 19:36, 16 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
ludzie to są dziwni ja to by ort!/w ogóle gęby nie otwierała, jakbym nie wiedziała co to za pies
a ta babka - nie no boskie |
|
Powrót do góry |
|
|
*Bordermanka* Klasa "0" - początkujący
Dołączył: 31 Mar 2006 Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:20, 16 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Hehe, no boskie A co do tych ludzi to zgadzam się, bo ja jakbym nie wiedziała to bym nic nie powiedziała!!
Pozdrawiam, Ewa |
|
Powrót do góry |
|
|
Monika Moderator
Dołączył: 28 Mar 2006 Posty: 1838 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Częstochowa
|
Wysłany: Sob 14:46, 17 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Proszę bardzo, dłuuuga historia na życzenie o tym, skąd mam Pikusia.
Niedaleko mojego miasta, jakieś 30 km, mam działkę z domkiem, gdzie od dziecka spędzałam wakacje. Wyjeżdżaliśmy na wieś zaraz po zakończeniu roku szkolnego, a wracaliśmy na rozpoczęcie. Rodzice jeździli codziennie do pracy, ja byłam na działce z babcią, bratem, kuzynami...
Był rok 1999...
Któregoś dnia przyszła do nas tamtejsza sąsiadka, miała na sprzedaż zebrane jagody. Nie obchodziły mnie one zupełnie. Moją uwagę przykłuły 2 pieski. Pani tylko wołała na rozbrykane pieski: "Pikuś, Mikuś! Pikuś Mikuś!" Zakochałam się w nich. Jak chciałam pogłaskać czarnego jak węgiel Mikusia to slyszałam od właścicielki: "Nie, tego nie głaszcz, to taki diabełek-lucyferek. Tego, Pikusia głaszcz". Pikuś był bardziej spokojny. Widać było, że miał mnie gdzieś, ale przynajmniej usiadł i pozwalał się glaskać. Pani od piesków zobaczyła, że jestem nimi zachwycona i zaproponowała, żebym ją odwiedziła, by pobawić się ze zwierzakami. Dwa razy nie trzeba było powtarzać. Następnego dnia już meldowałam się u moich nowych "kolegów". No i tak już zostało. Przez CAŁE wakacje, dzień w dzień, godzina za godziną, spędzałam czas na podwórku u pani J. Po kilkunastu dniach Pikus zaczął mnie witać, okazywać radość. Wcześniej miał mnie w 4 literach. Mikusia z kolei ja olewałam, z resztą on taki był szczekliwy, no i brzydszy...
Jeszcze dla wyjaśnienia pewnych spraw. Moje zachowanie wynikalo z tego, iż nigdy nie miałam psa i pomimo nalegań, mojego płaczu, buntu, tysiąca książek i gazet o psach, nie było to możliwe. Mój brat jest alergikiem. Jego organizm zawsze bardzo gwałtownie ragował na pyłki, zwierzęta... A ja wariatka, miłośniczka psów umierałam ze smutku. To było okropne.
Dlatego, gdy nadażyła się okazja, by mieć kontakt z psem, nie wahałam się. "U Pikusia" byłam od 10 rano do 21 z przerwą na obiad. Towarzyszyłam pani J. przy karmieniu, nawet później ja juz dawałam psom jedzenie. Jeszcze była 3, Diana, typowy wilczur. Ona też mnie polubiła, a na początku warczała na mnie w kojcu.
Czułam się jak w raju. Biegałam jak opętana z 3 psami. Rzucałam im zabawki, czesałam, tworzyliśmy stado. Najbliższy byl mi jednak Pikuś. Postanowiłam wykorzystac swoja oczytana wiedzę... zaczełam naukę siadania. Pikuś w końcu pojąl o co chodzi, mimo że rozpraszały go ciągle biegające psy. Chciałam go też zaprowadzić do mnie na działkę. Ale bał się. Na początku nie chciał za mną iść. Oczywiście po kilku dniach starań Pikuś zadowolony odwiedzał ze mną mój domek Nie ufał zupełnie mojej rodzinie, trzymał się mnie, nie odstępował na krok. Miał jednak takie coś, że nagle uciekał. Mieliśmy dziure w płocie. Po prostu sobie lajtowo wtbiegał i szedł do siebie do domu.
Wakacje jeszcze się nie kończyły, więc chyba mozna się domyślić, że pies z biegiem czasu byl coraz pewniejszy w moim towarzystwie, przesiadywął godzinami u mnie na działce.... Jak przychodziłam do niego rano witał mnie jak opętany. A z nim reszta sfory. Pikuś był zawsze alfa, więc Mikuś i Diana robiły to co on. Po takim powitaniu byłam cała podrapana, nawet do krwi. Miałam pogryzione, poszarpane włosy. Cóż za dominacja...
Wakacje się skończyły... Stan był taki: Pikuś potrafił "siad", "daj łapkę", chodzić na smyczy. Był zapatrzony we mnie. Codziennie jak wieczorem wracałam do domu Pikuś wariował, szczekał, piszczał, wył..itp Pani J. musiała go trzymać i chować gdzies, żeby za mną nie poszedł. On za to gryzł ją z rozpaczy, chciał się wyrwać. Pani J. widziała tą miłość, a że jest osoba wrażliwą - płakała razem z Pikusiem. Mówiła mi, żebym wzięła Pikusia na zawsze, że mu będzie dobrze w blokach (wtedy mieszkałam w bloku), bezpiecznie. Ja nawet zaszczepiłam i odrobaczyłam Pikusia, tam nie było na to kasy, a ja nie chciałam, zeby Pikuś skończył życie po roku.
BYł sobie rok szkolny. Musiałam zmuszać rodziców do podróży na dzialkę co tydzień, dwa. NIe chcieli nigdzie jeździć jak była brzydka pogoda, no, ale ja ryczałam.. Wszystko wygladało tak samo: przyjazd, wielkie powitanie, zabawa, propozycje, żebym zabrala Pikusia, okropne pożegnanie, moje przygnębienie w domu i smutek psa. Pikuś zimą spał pod naszą działką, ludzie go widzieli jak leżał zwinięty w kłebek zasypany przez śnieg. A w jego domu nie było go czasem nawet 3 dni. Nie chciał za bardzo jeść, bawić się to juz w ogóle...
Po miesiącach tej męczarni przyszly kolejne wakacje. Zrezygnowałam z wszystkich możliwych wyjazdów (obóz..) żeby całe wakacje byc na działce. Wiecie co się stalo...2 miesiące... no masakra, to już tak się do siebie przywiązaliśmy... Nawet Pikus zaprzyjaźnił się z moimi rodzicami. Zdarzało się, że zostawał u nas na noc.
W ostatnim dosłownie tygodniu wakacji moi rodzice wymiękli. Sami się zakochali w Pikusiu... Zaprosili właścicieli psów na kolację, gdzie powiedzieli, że chcą zabrac Pikusia. Pani J. , jej mąż, popłakali się... ze smutku, że oddają Pikusia i ze szcześcia, że trafi do dobrego domu, gdzie zapewnimy mu życie z miłością, opieką weterynarza, itp. itd.
Co z alergią mojego brata? Dziwne, bo nie ma on uczulenia od Pikusia. Ciągle ma alergię na rośliny, KOTY, gryzonie, niektóre psy..a na Pikusia - nie. Pikuś w ogóle jest dziwny nie śmierdzi - SERIO! ani trochę i ma mięciutką sierśc, o czym przekonają się niektóre osoby na seminarium..
Pikuś zamieszkał w blokach. Jechał po raz pierwszy samochodem - denerwował się. Potem na miejscu był zestresowany: samochody, miasto, hałas, pełno psów. Rozumiecie? po prostu szok. Balam się o niego, nie wiedzialam, czy dobrze zrobiłam. Ale trwało to niedługo. Po tygodniu wszystko się ułozyło, a po dłuższym czasie staliśmy się szczęśliwą rodziną "czterej pancerni i pies"
Reszta to juz było wychowanie psa, szkolenie, przeprowadzka do szeregówki...wszystko z Pikusiem. Wyjazdy na działkę również. Tylko to już był i jest mój pies, był cały czas z nami, lecz także z przyjemnością odwiedzał i nadal odwiedza swoje stare podwórko Przykre jest jednak, że Diana juz nie żyje, miała raka. A Mikuś teraz jest ważny u siebie (zawsze Pikus nim pomiatał), totalny alfa podwórka.
To by było na tyle. Pikusia mam już prawie 5 lat. Jesteśmy szczęśliwi.... |
|
Powrót do góry |
|
|
mała&Sparky Pogromca Hopek :)
Dołączył: 03 Kwi 2006 Posty: 3700 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob 16:47, 17 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
wzruszające |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|